Buddy – kumpel, czy kumpelka, znajomy, znajoma, kolega albo koleżanka – tyle o tej często mocno nieformalnej funkcji, ogromnie istotnej w onboardingu, mówią nam słowniki. Jednak w ramach wdrożenia nowego pracownika znaczenie tej osoby jest nieprzecenione
Rozpoczęcie nowej pracy dla niemal każdego oznacza dużo emocji, niepewności i wyzwań. Kiedy znajdujemy się w nowej sytuacji, roli
w pierwszym odruchu szukamy wsparcia, chcielibyśmy mieć „pod ręką” kogoś, kto już zna nasze stanowisko i oczywiście wie, jak działać w nowym otoczeniu. Tu wyłania nam się rola buddy’ego. To osoba, która będzie naszym przewodnikiem w nowej rzeczywistości.
To ktoś, kto przywita nas pierwszego dnia, oswoi z nowym miejscem, przedstawi właściwe osoby. Być może zabierze na pierwszy lunch, aby poznać się lepiej. To również osoba, którą mogę pytać o różne sprawy związane z firmą, jej kulturą, tym wszystkim, co nie jest oczywiste, czego jeszcze nie wiem, a co pomoże mi lepiej zrozumieć nowe środowisko. To osoba, która prowadzi mnie przez okres wdrożenia, wspierając, opiekując się mną, sprawdzając, czy wszystko idzie zgodnie z planem. To mój punkt kontaktu i okulary przez które widzę zwyczaje panujące w firmie. To ktoś, kto zawsze mi pomoże i skieruje do właściwej osoby.
Kto powinien zostać buddym?
Buddym może zostać każdy pracownik, który dobrze zna naszą firmę, jest komunikatywny i otwarty i przede wszystkim ma przestrzeń czasową, aby zająć się nowym członkiem zespołu. To nie musi być osoba najsilniejsza merytorycznie, ale ktoś kto lubi wspierać innych i budować relacje. Co istotne, w roli buddy’ego niekoniecznie sprawdza się przełożony. Ta relacja od początku jest sformalizowana, zobowiązująca. Nowy pracownik będzie miał tutaj często opory przed zadaniem niektórych pytań.
Szukasz kolejnych inspiracji? Zajrzyj do e-booka Lepszy HR – a także do raportu Idealny Onboarding
